Biżuteria, którą wykonuję, stanowi dla mnie formę wyrazu, jest językiem, który 33 lata temu wybrałem spośród wielu innych dziedzin sztuki, z jakimi miałem do czynienia. To mój symboliczny kod, którym opowiadam. Te małe formy rzeźbiarskie pozwalają coś przeżyć, skanalizować, przetrawić, zastępują mówienie czy pisanie. Poza tym wierzę, że tym sposobem umożliwiam odbiorcom wypełnienie przestrzeni przez ich własny filtr. Dawanie gotowca nie jest moim celem. Chcę, żeby każdy miał szansę na własną interpretację, na dialog, a nawet na zmieniające się w czasie refleksje.
Bo z biżuterią jest podobnie jak z piosenką: w dobre dni słyszysz melodię, w złe – rozumiesz słowa.
Biżuteria może najpierw zachwycać, potem mówić. A dalej łączyć mentalnie z kimś, kto wcześniej ją posiadał; padają pytania, kim był, co myślał i czuł. Następuje zagłębianie... Mam wówczas wrażenie, że łączymy się z kimś tajemniczą, niewidzialną nicią.
Marcin Tymiński